Czy tort może być dobry i jednocześnie starannie wykonany? Z nami się to uda i to bez masy cukrowej!
Często mówi się, że najlepsze wypieki to te domowe i trudno się z tym nie zgodzić. Jednak w wielu przypadkach już ich estetyka jest dużo gorsza niż ciast z cukierni. Ale ciasta czy torty w cukierni często dekorowane są masą cukrową, która dobrze nie smakuje. Zatem czy można pięknie udekorować ciasta, ale bez używanie takiej masy. Oto nasz świetny pomysł na taki tort, który możecie szybko i łatwo przygotować w domu.
Ciasto na biszkopt i na…
W pierwszym etapie warto przygotować biszkopt. Mamy naprawdę świetny pomysł na biszkopt, który zawsze się udaje i nie opada. Tutaj już zdradzimy Wam, że nasz tort będzie wyjątkowy, bo będzie posiadał tylko jeden blat biszkoptu, a kolejne blaty to… tego dowiecie się później. A więc w misce ubijacie 4 białka, gdy piana jest sztywna dodajecie szklankę cukru, następnie po jednym żółtku. Całość mieszamy, ale tylko chwile, a na samym końcu dodajemy szklankę mąki pszennej, wymieszanej z 1 łyżką mąki ziemniaczanej i łyżeczką proszku do pieczenia. Przelewamy ciasto do tortownicy wyłożonej papierem do pieczenia i pieczemy przez 30 minut w temperaturze 180 stopni. Gdy biszkopt stygnie zaczniemy przygotowywać kolejne dwa blaty. Jak już wspominaliśmy tort będzie wyjątkowy, zatem czas na przygotowanie miodowych blatów. A więc 3 szklanki mąki pszennej wysypujemy na blat, dodajemy szklankę cukru, 1 jajko, 3 łyżeczki cynamonu, łyżeczkę sody oraz 3 łyżki miodu. Ugniatamy ciasto, aż powstanie spójna masa o jednolitym charakterze. Następnie dzielimy na dwie części. Pierwszą rozwałkowujemy i umieszczamy w tortownicy. Pieczemy 15 minut w 180 stopniach. To samo robimy z drugą częścią ciasta.
A krem będzie…słodki, czekoladowy i zaskakujący
Na blacie do torów kładziemy pierwszą warstwę, następnie w wygodnej szprycy do ciast umieszczamy ubitą na sztywno śmietanę, i wyciskamy solidną warstwę na ciasto. Przykrywamy biszkoptem i czekamy, bo teraz czas na wykonanie kremu. Do rondelka wlewamy 400 ml mleka i gotujemy z połową szklanki cukru. W międzyczasie do 100 ml mleka dodajemy 2 łyżki mąki ziemniaczanej, 2 saszetki cukru waniliowego oraz 2 łyżki mąki pszennej. Mieszamy tak, aby nie było grudek i gdy mleko w rondelku zaczyna się gotować dodajemy masę, następnie mieszamy, aż nasz budyń zgęstnieje. Gdy jest już gęsty dodajemy do niego kostkę masła i pół tabliczki czekolady, nadal mieszając. Gdy składniki się połączą wylewamy ciepły budyń czekoladowy na biszkopt i szybko przykrywamy miodowym blatem.
Czas na dekorację prze duże „D”
Pozostaje już tylko dekoracja ciasta i tutaj także przyda nam się szpryca do ciasta. W misce ubijamy śmietanę, dodajemy do niej dwie saszetki śmietan fixa i nada mieszamy. W osobnym naczyniu blendujemy mrożone maliny. Gdy już powstała dosyć gładka masa przekładamy ją do rondelka i gotujemy, by pozbyć się nadmiaru soku. Gdy jest już mniej płynna dodajemy jeszcze tabliczkę białej czekolady i energicznie mieszamy aż masa będzie spójna. Teraz mieszamy śmietanę z malinami i przekładamy do szprycy, którą dekorujemy brzegi ciasta oraz górną część. Tak przygotowany tort wstawiamy do lodówki, a w tym czasie pieczemy mini bezy. Wiele osób obawia się, że ich przygotowanie jest bardzo trudne, ale nic bardziej mylnego. Potrzebujemy 2 białka, pół szklanki drobnego cukru, 1 łyżeczkę soku z cytryny, 1 łyżeczkę mąki ziemniaczanej oraz kilka kropel barwnika, my wybraliśmy różowy. Białka ubijamy, dodajemy cukier i pozostałe składniki. Teraz małą łyżeczką nakładamy małe beziki na blachę pokrytą papierem do pieczenia. Teraz jest najważniejszy moment, czyli pieczenie. Pieczemy w 110°C przez 1,5 godziny. Gdy bezy będą gotowe, poznacie to poprzez fakt, że łatwo odklejają się od papieru. Zimnymi bezami dekorujecie górną część naszego toru i ponownie stawiacie go do lodówki na całą noc, choć to może być dla Was trudna noc, bo zapewne nie będziecie mogli się doczekać, aż skosztujecie jego wyjątkowego smaku. Gwarantujmy, że smakuje tak dobrze, jak wygląda.
Niestety to ciasto ma jedną dużą wadę – jest bardzo kaloryczne. Ale od czasu do czasu można sobie na nie pozwolić, choć byle nie za często, bo dodatkowe kilogramy są wtedy gwarantowane.